piątek, 27 stycznia 2012

Ferie!!!

W końcu dwa tygodnie wolnego! Co prawda doszło to do mnie dopiero pół godziny po wyjściu ze szkoły, ale moją spostrzegawczość lepiej przemilczeć. Przeszłam się dzisiaj trochę po sklepach i kupiłam materiał na torbę. Ma niestety sporą skazę, ale starczy mi nieskażonego na uszycie jej. Kupiłam też koszulę męską (za całe 5 zeta), którą przerobię na spódnicę. Od kiedy wujek ją zobaczył próbuje mi wcisnąć jedną ze swoich starych w zamian za nią. Ale jest za ładna i się nie dam! Z czapką ruszyłam z miejsca, bo postanowiłam się przenieść na druty na żyłce. Teraz robi się znacznie jako przyjemniej, bo już nic mi nie spada z drutów. A kilka oczek rzeczywiście wcześniej spadło, co wywołało niezła panikę.

A teraz idę czytać opowiadanie koleżanki mojej kuzynki. Niezły ubaw ;)

PS. Moje mitenki zrobiły furorę. Kuzynce nawet nauczycielka powiedziała, że ma fajne rękawiczki.

niedziela, 22 stycznia 2012

Poloneza czas zacząć!

Co tu dużo pisać - zabawa była świetna. Polonez, którego tak się bałam, wyszedł idealnie. Mama, która organizowała całość i przyglądała się naszemu tańczeniu, była zachwycona. Jedzenie było przepyszne i okropnie sycące, przez co nie mogłam spróbować wszystkiego, czego chciałam. Nadal nie mogę sobie wybaczyć, że nie zjadłam choć jednej babeczki :( I zła jestem na mamę, że nie powiedziała, że miała pojemniki na ciasto, wtedy bym je sobie do domu wzięła.

Buty na szczęście zdały egzamin, chociaż przez chwilę, w pociągu, tańczyłam boso. Chłopcy nie dopisali z proszeniem do tańca, więc tańczyłam z koleżanką - i było fajnie! Spódnica pięknie mi się kręciła, a podwiązka zalotnie zza niej wyglądała przy obrotach ;) Co do podwiązki - zapomniałam jej zabrać i wujek musiał mi ją dowieźć. Poza tym - jesteśmy chyba jedyną szkołą, na studniówce której występował zespół... nauczycieli! Możemy się pochwalić, że jesteśmy bardzo wyjątkowi. Bądź co bądź - IV liceum ogólnokształcące (to z piosenki oczywiście!).

Wygodna - dziękuję bardzo za komentarz. Życzenia się przydały, bo się spełniły :)

piątek, 20 stycznia 2012

Bezpalczaste

Czapka leży sobie nieruszona, a ja w międzyczasie robię mitenki dla kuzynki. Szczęka mi opadła jak powiedziała, żebym jej je wydziergała. Jest to bowiem bardzo modna dziewczyna i patrzy na to co robię z lekkim krytycyzmem. Powód zamówienia był bardzo prosty - nie mogła znaleźć rękawiczek pod kolor szala, a ja akurat miałam taką włóczkę, więc...
Zdjęcia robione kamerką, nie mam przy sobie aparatu. Włóczka "Kocurek", kolor stalowy, druty pończosznicze 2,5 mm.



A już jutro mam studniówkę! Kurczę, denerwuję się trochę, przede wszystkim tym, jak wyjdzie polonez. Ale nie mogę się doczekać, szczególnie pójścia do szkoły w poniedziałek w mojej kreacji - taka tradycja. A moje balowe pantofelki już czekają!


niedziela, 15 stycznia 2012

WIP

Czapka ma jakieś wyraźne opory przez skończeniem się. Mam tak mniej więcej połowę i nie mogę się zebrać w sobie, żeby robić dalej. A wychodzi całkiem ładnie, spiralny wzór widać bardzo dobrze.


A tak poza tym to się nudzę! Ale tak strasznie, strasznie. Wykończyłam wszystkie seriale, jakie miałam do nadrobienia i teraz zostało mi tylko wyczekiwanie na kolejne odcinki, co jest po prostu straszne! Mam też kolejne zamówienie - mam zrobić kuzynce mitenki pod kolor szala. To jest sukces, bo ona z reguły nie lubi ręcznie robionych rzeczy, bo "nie są modne", przynajmniej w niej. Więc teraz muszę jak najszybciej robić czapkę, bo włóczka, którą wybrała, jest akurat na druty 3,5 mm, a na tych jest zawieszona czapka. Ale się zawezmę i do końca przyszłego tygodnia skończę!

wtorek, 10 stycznia 2012

Tam da dam

Czyli polonez oczywiście :) Dzisiaj miałam pierwszą próbę na studniówkę. Wcześniej stracha miałam lekkiego, ale tańczyło się przyjemnie, nawet się nie wywaliłam, zaliczyłam tylko mały poślizg przy obrocie, na szczęście partner mnie przytrzymał. Jutro kolejna godzinka tańczenia. Może w końcu nauczymy się ukłonów.

Poza tym - mam internet u cioci! Cały czas miałam taką ukrytą nadzieję, ale nie sądziłam, że serio się uda. Dzięki temu mogę nadal szlajać się po różnych stronach i nie robić nic pożytecznego. A powinnam zająć się testami z chemii i biologii...

Dzisiaj miałam szczęście być na występie kabaretowy mojej kuzynki, lat 15. Przyznaję, pobiła wszystkich! Jej marzeniem jest zostać aktorką - teraz jestem pewna, że jej się to uda. Właściwie nawet mnie nie zaskoczyła - zawsze wiedziałam, że ma talent. Raczej zdziwiła mnie przepaść między nią a resztą występujących.

Jeśli chodzi o robótki - czapki powoli przybywa. Nie mam tutaj aparatu, więc nie zrobię jej zdjęcia. Byłam dzisiaj w pasmanterii na bezowocnych poszukiwaniach zakrzywionych drutów do warkoczy. Będę musiała jest w końcu zamówić w necie. Nie lubię tego, czas czekania na przesyłkę zawsze mi się strasznie dłuży. Oczywiście nie wyszłam ze sklepu z całkowicie pustymi rękami - kupiłam pachnący zestaw do haftu DMC, czekoladowy, i puchatą, czerwoną włóczkę, z której zrobię sobie rękawiczki. Co z tego, że założę je może raz... Za ładny kolor, żeby nie kupić ;)

niedziela, 8 stycznia 2012

Tak na szybko

Weekend mija pod znakiem testów z chemii i ogólnie przygotowań do matury. Nie idzie mi źle, to muszę przyznać. Właściwie, jestem z siebie całkiem zadowolona. Tylko muszę się jeszcze wziąć za tę cholerną biologię i prezentację z polskiego. Trzeba zacząć czytać, nie ma bata.

W międzyczasie czapki przybyło już dość sporo. Dzisiaj już jej chyba nie będę robić, bo muszę zrobić wisiorek i kolczyki dla pewnej znajomej. Trzeba też zacząć w końcu robić podwiązkę na studniówkę. Planuję taką zwykłą, ze wzoru koniczynek. Na początku miałam ją udziwniać, ale nie widzę w tym sensu, i tak będzie oryginalna.

Ćwiczyłam sobie szycie na maszynie i już nawet równe ściegi mi wychodzą. W ferie mam zamiar uszyć sobie niby-stanik z Burdy styczniowej. Nie wydaje się być bardzo trudny, no i nie potrzeba na niego zbyt wiele materiału. Mam też zamówienie od brata na parę rękawiczek jednopalczastych, czarnych z czachą. Tylko się pyta, kiedy mu zrobię.

Wyjeżdżam teraz do cioci, gdzie będę nieco odcięta od neta, więc następny wpis będzie najwcześniej w piątek, kiedy wrócę do domu.

środa, 4 stycznia 2012

Szyję, więc żyję

Nareszcie! Przyszła moja maszyna do szycia. Jest bardzo ładna :) Co prawda proces nawlekania nici niemal doprowadził mnie do łez, to czuję, że się dogadamy. Naukę utrudnia tylko fakt, że jedyna osoba w domu, która miała kiedykolwiek styczność z maszyną, czyli moja babcia, zdecydowanie odmawia współpracy twierdząc, że nie znosi maszyn i nawet się do niej nie zbliża. Całe szczęście, że przyjeżdża ciocia - ona zna się całkiem na rzeczy i już zapowiedziała, że pomoże.

Oglądam sobie od jakiegoś czasu "Supernatural". Musiałam oczywiście nadrobić 6 i pół sezonu (właśnie przed chwilą skończyłam oglądanie 15 odcinka 6 sezonu). Niesamowite, jak taki serial może zżerać komuś czas! Nie chce mi się w ogóle robić zadań z chemii, mogłabym tylko oglądać kolejne epizody. Ale i tak to nie jest najgorsze - właśnie po przerwie wznowiono mi dwa inne seriale...

wtorek, 3 stycznia 2012

Zakupowo

Zrobiłam sobie dzisiaj wycieczkę po pasmanteriach i jestem zła - nigdzie nie mogę znaleźć drutów do warkoczy! Na upartego dam radę ze zwykłym pończoszniczym, ale wolałabym mieć te zakrzywione. Mam nadzieję, że je wkrótce dostarczą, bo będzie niefajnie. Ale za to kupiłam włóczkę do mojego wiosennego zestawu. Muszę się pospieszyć z robieniem tej czapki, bo wolałabym już zacząć szalik, żeby być pewnym, że starczy mi włóczki, bo to resztki, a nigdzie indziej jej nie widziałam. A sama czapka ma się nie za dobrze - nie mogę wyjść ze ściągacza, którego robienie jest takie nudne!

Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie dotrze moja maszyna do szycia. Powinna być najpóźniej jutro. Kupiłam już nawet książkę "Proste i modne szycie" i materiał, żeby mieć na czym ćwiczyć.

Dzisiaj na lekcji polskiego naszła mnie inspiracja w postaci wiersza - muszę sobie na szybko zrobić niebieskiego kota. Przyznaję, wiersze to zło.

A poza tym to strasznie wieje i czuję się, jakby w mojej głowie pracowały krasnoludy z kopalni złota. Niech się ta pogoda wreszcie zmieni, bo oszaleję!

poniedziałek, 2 stycznia 2012

O nowym i starym roku

No i cóż, już po świętach.Trzeba było wrócić do szkoły - niestety. Przyznaję, że dawno nie miałam takiego niechcieja. Na matematyce prawie usnęłam! Czasem mam wrażenie, że nie wiem, co ja robię w tej szkole. Mogłabym ten czas, który spędzam na ziewaniu na lekcjach poświęcić na przygotowania do matury. A idą mi one fatalnie po prostu. Biologia jest praktycznie nieruszona. Ale dam radę, dam!

To właśnie jedno z moich noworocznych postanowień - wziąć się porządnie za naukę. Po maturze mogę sobie na pół roku odpuścić, więc te cztery miesiące wzmożonej nauki mnie nie zabiją. Ale w tym względzie jestem dość specyficzna - uczę się tylko do matury, co oznacza, że to co mi w szkole nie potrzebne - pomijam. Kolejne postanowienie to dodawanie postów na bloga jak najczęściej się da - najlepiej codziennie, ale od przyszłego tygodnia będę mieszkać u cioci, odcięta niemal całkowicie od neta, nie licząc weekendów. Dlatego postaram się pisać co najmniej co sobotę. Jak będą ferie to częściej, a jak tylko  nadejdzie to maj to już w ogóle codziennie. Dalej w związku z moją netową aktywnością - muszę się zalogować w końcu na jakieś forum robótkowe. W końcu ile można tkwić w tym samemu? Drążąc temat robótek - nauczę się szyć! I to ubrania. Na razie zakupiłam maszynę do szycia i dwa numery Burdy - mam nadzieję, że się uda, bo ja mam naprawdę problemy ze znalezieniem ubrań, które by mi się podobały i jeszcze były na moją kieszeń.

W zestawieniu postanowień miała się też znaleźć nauka dziergania na drutach, ale udało mi się załapać podstawy jeszcze przed Sylwestrem, więc... Zamiast tego postanawiam, że nauczę się PORZĄDNIE robić na drutach. Tak, żeby żaden ścieg nie był mi straszny! I oczywiście zacznę robić sweterki. Jak na razie na moich drutach wisi ledwo co zaczęta czapka. W planach jest już wiosenny zestaw czapkowo-szalikowy. Najlepiej zieloniutki. Muszę też w końcu zabrać się za podwiązkę na studniówkę. Mało czasu mi już zostało...

A teraz zaległe prace mikołajkowe. Był to prezent od mojej cioci dla jej uczniów.





 I jeszcze kolczyki, skradzione przez mamę. Z motywem róż i pistoletów ;)