piątek, 23 grudnia 2011

Po przerwie

Zrobiłam sobie niezłą przerwą od pisania, ale cóż - bywa. Trochę sobie porobiłam nowych rzeczy, ale wszystkie ich zdjęcia są na starym komputerze, bo w między czasie miała miejsce przeprowadzka na nowego laptopa. Jak tylko je zgram (a w święta będzie trochę czasu) to je tutaj zamieszczę.
Co się działo do tej pory? No cóż, dwa tygodnie temu była moja osiemnastka. Było bardzo miło i rodzinnie. Dostałam przepiękną biżuterię, 18 balonów i bukiet 18 herbacianych róż, które teraz się suszą, żeby pozostały jako pamiątka. Cudownym prezentem były też kartki urodzinowe od cioci z mężem i ich córki. Koleżanka cioci zrobiła je własnoręcznie. Nie wątpię, że zrobię im zdjęcie i je tutaj pokażę. Największą pomysłowością wykazał się jednak mój 9-letni brat - dał mi torbę 18 Horalków śmietankowych, oczywiście moich ulubionych wafelków. Jeszcze wszystkich nie zjadłam ;) A papierki skrzętnie chowam na pamiątkę.
Ponieważ przede wszystkim dostałam pieniądze, dużo prezentów zrobiłam sobie sama. Po pierwsze zamówiłam sobie całą "Pieśń lodu i ognia". W końcu mam własną! Zaraz po urodzinach przeszłam się do Taniej Książki i tam w cenie bardzo promocyjnej zakupiłam książki robótkowe: "Robótki na drutach" Pauli Hammerskog i Evy Wincent, "Koronki pętelkowe" Eleny Dickson i "Haft na siatce. Koronkowe serwety i obrusy" Margaret Morgan. W sumie wydałam trochę ponad 30 zł. Na oku mam jeszcze kilka książek, ale ich już chyba nie zakupię tak tanio ;) Oczywiście kupiłam też laptop na którym teraz urzęduję. Też mi się promocyjnie udało, bo gratis dostałam drukarkę laserową. W końcu też wymieniłam mp3 na nowszą, bo na starej prawie nic się nie mieściło. Babcia zrobiła mi dla niej śliczne ubranko na drutach. Bardzo proste, ale urocze. Pokażę je, jak tylko zrobię zdjęcie.
No i cóż - mam zamiar kupić sobie maszynę do szycia. Zawzięłam się w sobie i postanowiłam, że nauczę się szyć (i robić na drutach - przecież nie dam się im pokonać). Muszę w końcu jakąś wybrać i zamówić. Mam tylko nadzieję, że się nie zniechęcę i rzucę maszynę w kąt. Czas pokaże.

niedziela, 16 października 2011

Dajcie mi więcej czasu!!!

Ostatnio po prostu mam ochotę iść do banku czasu i wziąć dużą pożyczkę ;) Zadanka z chemii i prace domowe pochłaniają mi większość czasu. O ile chemię robię z przyjemnością, to zwykłych szkolnych zadań mam już serdecznie dosyć. Ten ponury obraz rozjaśnia trochę zeszłotygodniowa wyprawa do Teatru Rozrywki. Producenci rządzą! No ale chociaż czasu wiele nie ma, to udało mi się go trochę odłożyć i najpierw wyruszyć na wyprawę po koraliki, a potem troszkę posłupłać. A oto efekty:
Zawieszka dla cioci w podzięce za korki :) Jestem całkiem z niej zadowolona, ona też. W kolejce do zrobienia czekają jeszcze kolczyki do kompletu.
Kolczyk dla mamy. Wyszedł niemiłosiernie krzywy, ale jej się podoba, a to najważniejsze. Drugi do pary czeka na zrobienie.
No i filcowe kolczyki, który powstały nieco wcześniej. Przypięte do nich piórka na wykorzystanie jakieś pół roku, ale były za ładne, żeby ich nie kupić. Dołączenie drugiego koloru trochę mi nie wyszło. Na szczęście koleżanka tak je opisała: "Łiii! Lody czekoladowo-waniliowe!" i teraz już mi się podobają :D


sobota, 1 października 2011

Coś nowego

Nie tylko nowy wygląd (tak, musiałam wypróbować), ale też nowa technika, czyli zaczęłam się bawić filcem. Może nie są to wyroby zbyt kreatywne i wiem, że troszkę jeszcze niekształtne, ale mnie się podobają. Jak na razie zrobiłam tylko jeden naszyjnik i parę kolczyków, ale zaraz mam zamiar zrobić kolejne.
Strasznie podobają mi się w nim kolory i fioletowy koralik-przywieszka, kupiony, bo "może się przyda". Jak widać, miałam wtedy nosa do zakupu.
Zdjęcia kolczyków niestety nie zdążyłam zrobić, bo nowa właścicielka je zabrała. Ale nie były jakieś szczególne, po prostu zwykłe granatowe kulki. Ja bym dodała do nich jakieś koraliki, ale cóż - klient nasz pan.

A tak poza tym nie mam na nic czasu. Pochłaniają mnie przygotowania do matury. Muszę nadrobić całą chemię i biologię rozszerzoną, a nauczyciele przypominają nam, że ciągle jeszcze mamy obowiązki w szkole. No i stanęłam sobie na skrzyżowaniu kilku dróg i nie wiem, którą wybrać. Innymi słowy - na jakie studia mam iść?!

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Słonecznie

Czyli frywolitkowy naszyjnik z żółtej, cieniowanej Snehurki i szklanych, bursztynowych kropelek. Na zamówienie.
A ja dalej męczę się z tą zapikotkowaną serwetką. Nie wiem, czy ją do przyszłych wakacji zdążę skończyć. Mam wrażenie, że akurat teraz robię najgorszy rządek i nie mogę skończyć.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Na szybko

Zostałam zmuszona do zrobienia na szybko wisiorka dla mojej cioci, która jest uczulona na prawie każdy materiał do wyrobu biżuterii. Wysypki po niciach jeszcze nie zauważyła. Użyłam mojego ulubionego kordonka syntetycznego i zwykłego, czarnego koralika. Kółeczko, na którym jest zawieszony, musiałam obrobić szydełkiem. Na łączeniu wyszło trochę krzywo... Tutaj już na szyi właścicielki:
Teraz ciocia koniecznie musi posiadać kolczyki do kompletu. Trzeba się będzie wziąć za robotę.
Poza tymi małymi duperelkami robionymi w wolnej chwili cały czas powoli supłam serwetkę na stół. Rozmiary może nie będą porażające, ale jednak roboty przy tym trochę jest, bo cała serwetka jest najeżona pikotkami, których nie znoszę i które nie chcą wyjść wszystkie jednej wielkości. Mam tylko nadzieję, że do świąt ją skończę, bo muszę zrobić jeszcze taką świąteczną, z aniołkiem, choinką itp.

wtorek, 2 sierpnia 2011

W barwach Slytherinu

Jestem z siebie bardzo dumna, bo nauczyłam się wreszcie metody parek odwrotnych. No i z tej okazji powstała ta bransoletka:
Do frywolitki użyłam kordonka syntetycznego. Bardzo fajnie się nim robi. Jest cieniutki i ma śliczny połysk.

piątek, 22 lipca 2011

Anielsko, diabelsko

Coś mnie dzisiaj natchnęło, chwyciłam za modelinę i powstała taka oto parka:



W międzyczasie zrobiłam frywolitkową serwetkę, ale zapomniałam zrobić jej zdjęcie :( No i teraz już się mówi trudno, bo znalazła ona inną właścicielkę.

Robię teraz nieco większą serwetkę, też z frywolitki, którą zaczęłam dawno temu i powoli kończę. Mam nadzieję, że zdążę skończyć ją przed rokiem szkolnym, bo nie sądzę, żeby to były jedyne figurki, jakie zrobię ;)

wtorek, 5 lipca 2011

Stare dobre czasy

Coś się stało z moim aparatem i od jakiegoś czasu nie chce robić ładnych, wyraźnych zdjęć. A że już dawno nic nie pisałam, to wrzucam jedne z moich pierwszych frywolitkowych kolczyków:
I jeden z moich ulubionych wisiorków:
Zrobiony z modeliny Cernit.

I na koniec zła wiedźma ;)
W tej chwili robię taką samą dla mojej cioci i jednocześnie supłam maleńką serwetkę frywolitkową.

wtorek, 7 czerwca 2011

Koty i inne sprawy

Mujeju, ile ja mam ostatnio roboty! Zbliża się koniec roku szkolnego, więc jest co niemiara kłopotu z poprawianiem ocen, szczególnie, kiedy tak jak ja ma się połowę z nich zawieszoną pomiędzy. Musiałam też, w ramach projektu Miłosz odNowa napisać sprawozdanie z naszych działań. Limit znaków przekroczyłam o prawie 2000... Dzisiaj w szkole musiałam to skracać razem z polonistką.
Wczoraj zaczęłam taki mały eksperyment, czyli serwetkę z kotem. Na razie prace posunęły się w małym stopniu, ale czasu też nie ma. No i ten upał człowieka po prostu wykańcza... To, co do tej pory zrobiłam, wygląda tak:
Niezbyt imponujące, wiem. Jeśli ktoś by się przyjrzał, może dojrzy zarys ogona i tułowia...
Niedawno na jednym z parapetów, na który zresztą rzadko się zagląda, zakwitło takie cudo:
Od razu po odkryciu został przeniesiony do kuchni. I pomyśleć, że moglibyśmy go nie zauważyć...

środa, 1 czerwca 2011

Ale świnia!

Zrobiona jakoś po Nowym Roku. Ostatnio nie mam w ogóle czasu robić nic nowego, więc wrzucam starą, dobrą, szydełkową świnkę.

piątek, 6 maja 2011

Top secret!

Z racji tego, że zbliża się osiemnastka mojej dość bliskiej koleżanki, postanowiłam sama zrobić dla niej prezent. Pomysł pojawił się jakieś 3 miesiące temu, za wykonanie zabrałam się dzisiaj. Początkowo miała to być frywolitkowa podwiązka, ale nie wpadłam na pomysł, w jaki sposób niepostrzeżenie zmierzyć obwód jej uda. Dlatego powstało TO:
Zawieszki zrobione są z masy Cernit. Każda coś symbolizuje, co opisałam na zdjęciu. Przy okazji, jako zawieszka do piórnika, powstała książka. Pewnie z bajkami :)

środa, 4 maja 2011

Na powitanie

Tak na powitanie zakładka zrobiona ho ho czasu temu:
Na zdjęciu jest chyba jeszcze przed wykrochmaleniem. Postaram się w miarę regularnie coś tu dodawać. Jeśli zabraknie czasu na robienie nowych rzeczy, zawsze mam trochę robótek archiwalnych :)