sobota, 25 lutego 2012

Dom!!!

Jak ja się strasznie stęskniłam za domem, za swoim pokoikiem, mamą, babcią, a nawet bratem! A przecież byłam tylko u cioci. Nie wyobrażam sobie, co będzie od października, kiedy będę na studiach, pewnie daleko od domu. W czasie, jak mnie nie było, mój braciszek postanowił zostać metalem. Na urodziny chce gitarę elektryczną, zapuszcza włosy i mamy mu kupić "glony". Trochę źle usłyszał nazwę glanów ;) No i nie powiem, cieszę się bardzo z jego postanowienia.

Co do robótek, to zapał do robienia szala całkowicie mi przeszedł, bo kupiłam sobie nowy płaszcz, który jest tak bardzo pod szyję, że już nic nie jest potrzebne. Muszę się raczej zająć robieniem czapki wiosennej. Niebieska będzie pasować w sam raz. Zaczęłam też sobie haftować symbol przeciwko opętaniu z "Supernatural" i idzie mi bardzo szybko, do środy powinnam skończyć. Zapisałam się też na SAL Madame, będę haftować Madame Zimową, jako że jestem zimowa dziewczyna. Ale musi poczekać co najmniej do czwartku, kiedy będę w mieście i wybiorę się do pasmanterii. W ten czwartek byłam w sklepo-hurtowni i jestem oczarowana ilością i cenami tamtejszych włóczek! Wybiorę się tam jeszcze nie raz, tego jestem pewna.

sobota, 18 lutego 2012

"W ciemności" i "Sponsoring"

Potrafię przez pół roku ani razu nie być w kinie, a potem iść dwa razy jednego dnia. Tak zrobiłam wczoraj. Najpierw w "W ciemności" - klasowe wyjście do kina, więc trzeba było iść. W porównaniu z "Dziećmi Ireny Sendlerowej" film nie wstrząsnął mną tak bardzo. Minusem była długość filmu. Łącznie z reklamami trwał jakieś trzy godziny, więc już gdzieś w połowie zaczęłam się strasznie wiercić. Nie potrafię po prostu tyle wysiedzieć oglądając film bez przynajmniej dwóch spacerków w trakcie. No, chyba że film jest naprawdę zajmujący, a ten taki nie był, te dłużyzny tam były. Potem po południu poszłam z kuzynką na "Sponsoring". Film dość specyficzny, ale bardzo mi się podobał, wiercenia w fotelu nie odnotowałam. Dobre w nim było to, że te dziewczyny nie zostały właściwie osądzone, raczej ich klienci. Jeśli miałabym polecić jeden z tych filmów to zdecydowanie byłby to "Sponsoring" (czemu tytuł znowu tak beznadziejnie przetłumaczony? nie można było zostawić po prostu "Elles"?)

Jeśli chodzi o robótki, to zaczęłam sobie zielony szaliczek wiosenny. Tak właściwie, to właśnie skończyłam nabieranie oczek. I doszłam do wniosku, że koniecznie muszę nauczyć się ażurów. Są przepiękne, ale za nic nie chcą mi wyjść :(

środa, 8 lutego 2012

Od czapy

Wreszcie skończyłam! Tak właściwie to skończyłam tydzień temu, ale nie mogłam się zebrać, żeby porobić zdjęcia - mam lenia totalnego. Sądzę, że to po prostu przez zbyt dużą ilość wolnego czasu. Zaczęłam oglądać Plotkarę i nie mogę się oderwać. Jak skończę jeden odcinek to najchętniej włączałabym następny. W zeszłym tygodniu nieco mnie poniosło i wstałam o 2 w nocy, żeby na żywo obejrzeć Pamiętniki wampirów. Strasznie zacinało, ale było warto - poczułam się jakoś tak... magicznie, szczególnie oglądając amerykańskie reklamy. Przeczytałam też Jekylla i Hyde'a, ale nie mogę się zebrać do napisania pracy. Coś czuję, że to będzie porażka totalna.

No dobra, to czas wrócić do tematu, czyli czapki. Za modelkę posłużyła babcia, po zapewnieniach, że nie będzie widać jej twarzy. Szkoda, że nie było kuzynki pod ręką, ona nie miałaby nic przeciwko ;)




Niby robiłam wszystko według instrukcji, ale jakaś taka trochę pościągana wyszła. No nieważne, mnie tam się podoba :) Wzór pochodzi z "Sabrina. Wydanie specjalne. Czapki & dodatki. 6/2011", włóczka Mimoza, druty 2,5mm i 3,5mm.

Przez weekend wyhaftowałam sobie obrazek z zestawu pachnącej muliny, która nie za bardzo pachnie. Moim zdaniem powinny być tam jeszcze kontury, ale mama powiedziała, że jej się coś takiego nie podoba, dobrze jest jak jest i powiesimy to w kuchni. I co ja miałam do gadania?



Mama na moje polecenie odwiedziła hurtownię i kupiła mi trochę akcesorii do robótek, m.in. tragiczne druty na żyłce. Żyłka jest tak twarda, że w ogóle nie da się na nich robić. Za to bambusowe z żyłką są świetne. Ceny są tam powalająco niskie. Najlepsze - nici do maszyny. Sprzedawca pyta się mamy, czy lepszej czy gorszej jakości. Na pytanie o różnicę w cenie odpowiedział: Gorsze 90 gr, a lepsze 1,60zł. Naturalnie, mama wzięła lepszą jakość.

Marzy mi się uszycie sobie małej czarnej z rozkloszowanym dołem i białym, szydełkowym kołnierzykiem. To byłby idealny strój na maturę. Nie mam tak naprawdę żadnego ubrania w tym stylu, więc taka sukienka naprawdę by mi się przydała.