niedziela, 9 grudnia 2012

Pierścionek w kolorach różowych

Tydzień temu moja ciocia była na imieninach u przyjaciółki. Częścią składową prezentu był zrobiony przeze mnie pierścionek, który został wykradziony przez jej córeczkę. Po delikatnych perswazjach złodziejka oddała swój łup, w zamian za obietnicę, że dostanie swój własny, w kolorach różowych, jak to ujęła. Cóż, nie miałam więc wyboru:






Dodatkowo wykorzystałam okazję na pozbycie się resztki różowych 8/o którym było już za mało na dorosłą bransoletkę. Dodałam przedłużenie z koralików (jak się okazało, na dziecięcą też ich było za mało) i zawieszkę-amorka:







Od koleżanki dostałam też zamówienie na obróżkę dla jej mamy, na prezent świąteczny. Wyszła całkiem, całkiem:



 A dla siebie zrobiłam komin. Znaczy, na początku to miał być komin, ale teraz nie wiem, czy jednak nie przerobić go na czapkę. I taki biedny leży niedokończony już od kilku dni, bo nie wiem co z nim zrobić.


Wydziergałam go wykorzystując Herringbone Stitch.

Muszę dodać, że ostatnio oglądałam Meridę Waleczną  i całkowicie zakochałam się w soundtracku! Nie mogę się odpędzić od tych melodii.


niedziela, 18 listopada 2012

Żyję!

Ale strasznie zaniedbałam bloga, no naprawdę. Na swoją obronę mam, że niedawno, bo w październiku, zaczęłam studia i po tak długiej przerwie trudno było mi się przyzwyczaić do wczesnego wstawania i późnych powrotów do domu.

Z reguły jak wracam z uczelni to nic mi się nie chce, ale na druty zawsze trochę czasu się znajdzie. Muszę przyznać, że działają na mnie bardzo relaksująco. Co powstało w tym czasie? Czerwona chusta, której nie da się sfotografować:
To było najlepsze, jakie udało mi się zrobić...
Powstała też próbna skarpetka, ale jest brzydka to jej nie pokażę :P
Z potrzeby chwili zrobiłam rękawiczki z jednym palcem:

Bardzo mi się podoba, jak wyszły. Cieplutkie są. A teraz czekam na druty, żeby przyszły to zacznę sobie komin. Jakoś dziwnie się czuję, jak nie mam zaczętej robótki na drutach ;)

Jeśli chodzi o koraliki, to mam przerwę. Na szydełku od 2 miesięcy mam rozpoczętą bransoletkę, ale nie mam do niej serca. Może jak się zrobi cieplej, to do niej wrócę? Tylko pierścionki nadal powstają. Nie mam co prawda zdjęć, większości, więc mogę pokazać tylko mój i mamy.






Mam też duże plany robótkowo-zakupowe. Chciałabym w końcu wydziergać sobie sweter. Wiem nawet mniej więcej jaki, muszę tylko zebrać fundusze na włóczkę. Poruszając się dalej w kręgach drutowych, chciałabym mieć zestaw drutów KnitPro i to raczej na pewno zakupię. Do koralików potrzebne mi krosno, bo praca na nim wydaje się być bardzo przyjemna. Do tego przydałyby mi się jakieś segregatory na wzory i schematy. A z zupełnie innej beczki - muszę mieć nowe wydanie Harry'ego Pottera w wersji dorosłej. Te okładki są przepiękne! Żeby nie kupować dwa razy tego samego, teraz kupiłabym wydanie angielskie, bo już od dłuższego czasu chciałam przeczytać Pottera w oryginale.

Ciekawe tylko, skąd ja na to wszystko wezmę pieniądze :D


piątek, 7 września 2012

Normalnie nie mogę uwierzyć!

W słodkim wyzwaniu Kreatywnego Kufra zajęłam II miejsce :) Przeszczęśliwa chodzę od rana, że komuś się spodobała moja bransoletka. Cóż, teraz trzeba wymyślić coś na kolejne wyzwanie.

I jeszcze tak na dodatek wrzucę kilka ostatnich prac:




środa, 29 sierpnia 2012

Tortura dużego okrucieństwa...

... czyli całodzienna wycieczka na zakupy. Nie wiem, czemu się zgodziłam, żeby pojechać z kuzynką do Silesii (jakbyśmy nie mieli w galerii w Częstochowie) na poszukiwanie ubrań do liceum, bo to co ona nosiła do tej pory to się nie nadaje. No, ale się stało i wczoraj o 11 w taką podróż wyruszyłyśmy. Najprzyjemniejszą częścią była oczywiście podróż pociągiem - Koleje Śląskie są naprawdę fajne. Potem już tak miło nie było, bo włóczenie się przez tyle godzin po sklepach to dla mnie właśnie tortura ze skutkami długoterminowymi - na stopach porobiły mi się pęcherze. Na szczęście to co miałyśmy - kupiłyśmy, a ja dodatkowo weszłam w posiadanie dziurkacza w kształcie różyczki.

A po co mi taki dziurkacz? Będę w końcu z ciocią ozdabiać skrzynię, a że w końcu zdecydowała się na motyw róż, to dodatkowo zrobię taki szlaczek. Ciekawa jestem, jak mi pójdzie ta pierwsza próba decoupage'u, mam nadzieję, że efekt pracy będzie ładny.

Koralikowo zrobiłam sobie czarno-turkusową bransoletkę z SuperDuo, ale nie chce mi się zrobić jej zdjęcia. W końcu się jednak do tego zbiorę na pewno.

Muszę się przyznać, że wpadłam w szał na temat króla Artura i rycerzy Okrągłego Stołu. Pochłaniam co się da na ten temat i wyszukuję sobie coraz to nowsze książki do czytania. Chyba wzięła mnie nowa obsesja - i dobrze, bo poprzednia (wampiry!) się już nieco wypaliła.

Dziękuję za komentarze na temat mojej babeczkowej bransoletki. Jest mi bardzo miło :)

niedziela, 19 sierpnia 2012

Wyzwanie Kreatywnego Kufra - Smaki: Słodki

Na wyzwanie zgłaszam moją bransoletkę wykonaną ściegiem peyote z koralików TOHO 11/o. Wzór zaprojektowałam sama. Moim zdaniem to babeczka z wisienką, ale mama uparcie widzi loda w wafelku. No cóż, w każdym razie jest to coś słodkiego.


Już nigdy więcej nie będę robić peyote zwykłymi TOHO Round, są zbytnio nierówne. Następna bransoletka powstanie zdecydowanie z TOHO Treasures.
I muszę powiedzieć, że idea wyzwań z Kreatywnego Kufra bardzo mi się spodobała - wzmaga kreatywność :)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Zielony&Fioletowy - wyzwanie Kreatywnego Kufra

Zgłaszam mój wisior na wyzwanie w Kreatywnym Kufrze KonstrastTon - Zielony&Fioletowy



A to moja praca:


Użyłam następujących koralików TOHO: 11/o: Opaque Sour Apple, Silver-Lined Green Emerald, Silver-Lined Milky Lavender, Transparent Frosted Sugar Plum, Inside Color Crystal Grape Lined, Transparent Med Amethyst; 15/o: Opaque Mint Green, Silver-Lined Purple, Opaque Jet i Hex 11o Opaque Jet. Całość zawieszona jest na ciemnozielonym sznurku sutasz.

piątek, 6 lipca 2012

Kulkomania

Zakochałam się całkowicie w TOHO 15/o. Mogłabym z niczego innego nie pleść, a tylko z nich. Są tak fajnie precyzyjne :) Szkoda tylko, że mam raczej mało kolorów, muszę sobie domówić. Na szczęście mamie brakuje kaboszonów, więc dzisiaj wyruszamy w internet na zakupy ;)

A co przez ten czas uplotłam? O, taki pierścionek.

I kuleczki, dużo kuleczek! Muszę pokombinować z innymi wzorami.

I niebieski komplet urodzinowy dla cioci:

Wszystko naturalnie z 15/o. Zrobiłam też szydełkowy naszyjnik i kolczyki, których początki pokazywałam poprzednio, ale ciocia zwinęła je zanim zdążyłam zrobić zdjęcie.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

W końcu wróciłam!

Co prawda matury skończyłam już 18 maja, ale jakoś nie miałam większej ochoty, żeby coś napisać. Jednak po ponad dwóch tygodniach odpoczynku umysłowego może warto podjąć pewien wysiłek i skrobąć parę słów.

Tak więc chronologicznie. Moja mama poważnie wsiąkła w sutasz, więc ja też spróbowałam swoich sił w tej dziedzinie. Oto efekty:


Jakoś jednak nie za bardzo spodobała mi się zabawa ze sznurkami i chociaż kolczyki bardzo mi się podobają, to już więcej w sutasz nie będę się bawić. 

Moje egzaminy gimnazjalne poszły mi świetnie. Miałam na nich zrobioną przez siebie zieloną bransoletkę, a że jestem przesądna i bardzo chciałam powtórzyć swój wynik - musiałam zrobić sobie właśnie taką bransoletkę, bo tę starą zgubiłam w pierwszym tygodniu liceum. Nie chciałam brać się za muliny (z nich był właśnie poprzedni 'talizman'), więc postanowiłam spróbować sił w sznurach szydełkowo-koralikowych. To efekty:


Zielona bransoletka powstała z koralików z Empiku, na 6k w rzędzie. To pierwsza rzecz jaką zrobiłam w tej technice. Biało-turkusowa powstała już z Toho 8/o na 3k w rzędzie.


Te dwie bransoletki powstały dla mamy, również Toho 8/o na 6k w rzędzie. Po bransoletkach przyszedł czas na kolczyki (5k w rzędzie). Wiem, że drucik, na którym się trzymają jest miedziany i mam zamiar coś z tym zrobić, tylko jeszcze nie wiem co.


Na koniec szydełkowo-koralikowej przygody powstał długi sznur na 3k w rzędzie. Zrobiłam go z przezroczystych koralików z Empiku na cieniowanym kordonku z Anchoru(?). Bardzo mi się podoba, jest taki słodko-cukierkowy :) 



Jako, że mam młodszego brata, wybrałam się z nim na "Avengers". Powiem tylko tyle, że film był świetny, a jedna z postaci tak mnie zafascynowała, że zrobiłam sobie komplet biżuterii w jego kolorach (nawiasem, chodzi o Lokiego oczywiście)



I ostatnia praca, skończona dzisiaj rano:


Zrobiłam ją z Toho 15/o i zaraz zabieram się do dorobienia jej koleżanki, żeby mogły zawisnąć w moich uszach jako kolczyki. Wzór nie jest mój, znalazłam w internecie. A na całkowite zakończenie, naszyjnik szydełkowo-koralikowy dla mojej cioci, do kompletu do bransoletki. Jeszcze nie skończony:



Jeśli chodzi o matury, to najważniejsze najlepiej pominąć milczeniem. Za to mogę się pochwalić, że przedmioty podstawowe poszły mi lepiej niż świetnie, a z polskiego ustnego miałam 100%

niedziela, 15 kwietnia 2012

Hura, hura, niedługo... matura O.o

Czyli krótkie wyjaśnienie, dlaczego ostatnio nic u mnie nie słychać. Można powiedzieć, że w końcu zaczęłam się uczyć i w ogóle przygotowywać do matury, więc czasu znowu tak wiele nie mam. Mało robię, a jak już robię, to na konkretne zamówienie, jak dzisiaj komplet dla cioci. Ostatni egzamin mam 18 maja, więc może wtedy coś tam się ruszy robótkowego. Jak na razie do widzenia, wrócę w maju!

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Chwalę się mamą

A mam powód, bo wczoraj skończyła haftować wielkanocny obrazek. Naprawdę ślicznie jej wyszło:


Ja za to zaczęłam haftować moją Madame Zimową z ponad miesięcznym opóźnieniem, ale nie mogłam nigdzie znaleźć takiej kanwy jaką chciałam. Jak na razie moje postępy są dość mierne, ale zaczęłam wczoraj wieczorem, więc nie jest źle. Haftuję na Aidzie 18 mulinami DMC. 


W międzyczasie zrobiłam sobie prawdziwie robótkową bransoletkę:


A jaj powstało mniej niż zakładałam, bo ciocia zabrała mi kordonki i szydełko i sama zaczęła się nimi bawić. Zdjęć niestety nie posiadam.




sobota, 17 marca 2012

niedziela, 11 marca 2012

Supernaturalnie

Przez niezwykłą obsesję, jaka ogarnęła mnie, mamę i brata w związku z serialem "Supernatural" powstał sobie taki hafcik:


W serialu jest to znak, który chroni przed demonicznym opętaniem. A jak to braciszek stwierdził, ostrożności nigdy za wiele ;) Zdjęcie jest takie sobie, bo widzę teraz, że haft całe obszedł w psią sierść. Ale co poradzić, u mnie w domu to właśnie psy mają pierwszeństwo przez nami, szczególnie jeśli chodzi o leżenie na kanapach.

Moje haftowanie ma jeszcze jeden skutek - mamie się przypomniało, jaki to fajny sposób na spędzanie czasu i zakupiła duże zapasy robótkowych przydasi. Jak na razie udało jej się wyhaftować słoneczniki:


Teraz jak wyjeżdżałam miała na ukończeniu chyba żonkile, w sumie planuje 9 takich kwiatuszków. Ma także zamiar nauczyć się sutaszu, bo "to takie piękne, spójrz tylko!" Takie zdanie można usłyszeć kilka razy na dzień, potrafi nawet do mnie zadzwonić, jakie to piękne kolczyki widziała. W przyszłym tygodniu ma do niej przyjść przesyłka z Coricamo, więc pewnie zacznie się chwalić swoimi dziełami. A wracając jeszcze do haftu krzyżykowego - to nie jest oczywiście pierwsza jej z nim przygoda. Kilka lat temu wyhaftowała portret mojego brata, na mój niestety zabrało jej rozbiegu. Wisi on sobie teraz w salonie. Muszę mu kiedyś zrobić zdjęcie i tutaj pokazać.

Zamówiłam sobie już kanwę na Madame, ale niestety nie mogę się za nią jeszcze zabrać - mama i ciocia zażyczyły sobie szydełkowe jajka na Wielkanoc. Na tapecie cały czas jest też matura, a czasu zostało niewiele. Powoli zaczynam panikować!

sobota, 25 lutego 2012

Dom!!!

Jak ja się strasznie stęskniłam za domem, za swoim pokoikiem, mamą, babcią, a nawet bratem! A przecież byłam tylko u cioci. Nie wyobrażam sobie, co będzie od października, kiedy będę na studiach, pewnie daleko od domu. W czasie, jak mnie nie było, mój braciszek postanowił zostać metalem. Na urodziny chce gitarę elektryczną, zapuszcza włosy i mamy mu kupić "glony". Trochę źle usłyszał nazwę glanów ;) No i nie powiem, cieszę się bardzo z jego postanowienia.

Co do robótek, to zapał do robienia szala całkowicie mi przeszedł, bo kupiłam sobie nowy płaszcz, który jest tak bardzo pod szyję, że już nic nie jest potrzebne. Muszę się raczej zająć robieniem czapki wiosennej. Niebieska będzie pasować w sam raz. Zaczęłam też sobie haftować symbol przeciwko opętaniu z "Supernatural" i idzie mi bardzo szybko, do środy powinnam skończyć. Zapisałam się też na SAL Madame, będę haftować Madame Zimową, jako że jestem zimowa dziewczyna. Ale musi poczekać co najmniej do czwartku, kiedy będę w mieście i wybiorę się do pasmanterii. W ten czwartek byłam w sklepo-hurtowni i jestem oczarowana ilością i cenami tamtejszych włóczek! Wybiorę się tam jeszcze nie raz, tego jestem pewna.

sobota, 18 lutego 2012

"W ciemności" i "Sponsoring"

Potrafię przez pół roku ani razu nie być w kinie, a potem iść dwa razy jednego dnia. Tak zrobiłam wczoraj. Najpierw w "W ciemności" - klasowe wyjście do kina, więc trzeba było iść. W porównaniu z "Dziećmi Ireny Sendlerowej" film nie wstrząsnął mną tak bardzo. Minusem była długość filmu. Łącznie z reklamami trwał jakieś trzy godziny, więc już gdzieś w połowie zaczęłam się strasznie wiercić. Nie potrafię po prostu tyle wysiedzieć oglądając film bez przynajmniej dwóch spacerków w trakcie. No, chyba że film jest naprawdę zajmujący, a ten taki nie był, te dłużyzny tam były. Potem po południu poszłam z kuzynką na "Sponsoring". Film dość specyficzny, ale bardzo mi się podobał, wiercenia w fotelu nie odnotowałam. Dobre w nim było to, że te dziewczyny nie zostały właściwie osądzone, raczej ich klienci. Jeśli miałabym polecić jeden z tych filmów to zdecydowanie byłby to "Sponsoring" (czemu tytuł znowu tak beznadziejnie przetłumaczony? nie można było zostawić po prostu "Elles"?)

Jeśli chodzi o robótki, to zaczęłam sobie zielony szaliczek wiosenny. Tak właściwie, to właśnie skończyłam nabieranie oczek. I doszłam do wniosku, że koniecznie muszę nauczyć się ażurów. Są przepiękne, ale za nic nie chcą mi wyjść :(

środa, 8 lutego 2012

Od czapy

Wreszcie skończyłam! Tak właściwie to skończyłam tydzień temu, ale nie mogłam się zebrać, żeby porobić zdjęcia - mam lenia totalnego. Sądzę, że to po prostu przez zbyt dużą ilość wolnego czasu. Zaczęłam oglądać Plotkarę i nie mogę się oderwać. Jak skończę jeden odcinek to najchętniej włączałabym następny. W zeszłym tygodniu nieco mnie poniosło i wstałam o 2 w nocy, żeby na żywo obejrzeć Pamiętniki wampirów. Strasznie zacinało, ale było warto - poczułam się jakoś tak... magicznie, szczególnie oglądając amerykańskie reklamy. Przeczytałam też Jekylla i Hyde'a, ale nie mogę się zebrać do napisania pracy. Coś czuję, że to będzie porażka totalna.

No dobra, to czas wrócić do tematu, czyli czapki. Za modelkę posłużyła babcia, po zapewnieniach, że nie będzie widać jej twarzy. Szkoda, że nie było kuzynki pod ręką, ona nie miałaby nic przeciwko ;)




Niby robiłam wszystko według instrukcji, ale jakaś taka trochę pościągana wyszła. No nieważne, mnie tam się podoba :) Wzór pochodzi z "Sabrina. Wydanie specjalne. Czapki & dodatki. 6/2011", włóczka Mimoza, druty 2,5mm i 3,5mm.

Przez weekend wyhaftowałam sobie obrazek z zestawu pachnącej muliny, która nie za bardzo pachnie. Moim zdaniem powinny być tam jeszcze kontury, ale mama powiedziała, że jej się coś takiego nie podoba, dobrze jest jak jest i powiesimy to w kuchni. I co ja miałam do gadania?



Mama na moje polecenie odwiedziła hurtownię i kupiła mi trochę akcesorii do robótek, m.in. tragiczne druty na żyłce. Żyłka jest tak twarda, że w ogóle nie da się na nich robić. Za to bambusowe z żyłką są świetne. Ceny są tam powalająco niskie. Najlepsze - nici do maszyny. Sprzedawca pyta się mamy, czy lepszej czy gorszej jakości. Na pytanie o różnicę w cenie odpowiedział: Gorsze 90 gr, a lepsze 1,60zł. Naturalnie, mama wzięła lepszą jakość.

Marzy mi się uszycie sobie małej czarnej z rozkloszowanym dołem i białym, szydełkowym kołnierzykiem. To byłby idealny strój na maturę. Nie mam tak naprawdę żadnego ubrania w tym stylu, więc taka sukienka naprawdę by mi się przydała.

piątek, 27 stycznia 2012

Ferie!!!

W końcu dwa tygodnie wolnego! Co prawda doszło to do mnie dopiero pół godziny po wyjściu ze szkoły, ale moją spostrzegawczość lepiej przemilczeć. Przeszłam się dzisiaj trochę po sklepach i kupiłam materiał na torbę. Ma niestety sporą skazę, ale starczy mi nieskażonego na uszycie jej. Kupiłam też koszulę męską (za całe 5 zeta), którą przerobię na spódnicę. Od kiedy wujek ją zobaczył próbuje mi wcisnąć jedną ze swoich starych w zamian za nią. Ale jest za ładna i się nie dam! Z czapką ruszyłam z miejsca, bo postanowiłam się przenieść na druty na żyłce. Teraz robi się znacznie jako przyjemniej, bo już nic mi nie spada z drutów. A kilka oczek rzeczywiście wcześniej spadło, co wywołało niezła panikę.

A teraz idę czytać opowiadanie koleżanki mojej kuzynki. Niezły ubaw ;)

PS. Moje mitenki zrobiły furorę. Kuzynce nawet nauczycielka powiedziała, że ma fajne rękawiczki.

niedziela, 22 stycznia 2012

Poloneza czas zacząć!

Co tu dużo pisać - zabawa była świetna. Polonez, którego tak się bałam, wyszedł idealnie. Mama, która organizowała całość i przyglądała się naszemu tańczeniu, była zachwycona. Jedzenie było przepyszne i okropnie sycące, przez co nie mogłam spróbować wszystkiego, czego chciałam. Nadal nie mogę sobie wybaczyć, że nie zjadłam choć jednej babeczki :( I zła jestem na mamę, że nie powiedziała, że miała pojemniki na ciasto, wtedy bym je sobie do domu wzięła.

Buty na szczęście zdały egzamin, chociaż przez chwilę, w pociągu, tańczyłam boso. Chłopcy nie dopisali z proszeniem do tańca, więc tańczyłam z koleżanką - i było fajnie! Spódnica pięknie mi się kręciła, a podwiązka zalotnie zza niej wyglądała przy obrotach ;) Co do podwiązki - zapomniałam jej zabrać i wujek musiał mi ją dowieźć. Poza tym - jesteśmy chyba jedyną szkołą, na studniówce której występował zespół... nauczycieli! Możemy się pochwalić, że jesteśmy bardzo wyjątkowi. Bądź co bądź - IV liceum ogólnokształcące (to z piosenki oczywiście!).

Wygodna - dziękuję bardzo za komentarz. Życzenia się przydały, bo się spełniły :)

piątek, 20 stycznia 2012

Bezpalczaste

Czapka leży sobie nieruszona, a ja w międzyczasie robię mitenki dla kuzynki. Szczęka mi opadła jak powiedziała, żebym jej je wydziergała. Jest to bowiem bardzo modna dziewczyna i patrzy na to co robię z lekkim krytycyzmem. Powód zamówienia był bardzo prosty - nie mogła znaleźć rękawiczek pod kolor szala, a ja akurat miałam taką włóczkę, więc...
Zdjęcia robione kamerką, nie mam przy sobie aparatu. Włóczka "Kocurek", kolor stalowy, druty pończosznicze 2,5 mm.



A już jutro mam studniówkę! Kurczę, denerwuję się trochę, przede wszystkim tym, jak wyjdzie polonez. Ale nie mogę się doczekać, szczególnie pójścia do szkoły w poniedziałek w mojej kreacji - taka tradycja. A moje balowe pantofelki już czekają!