sobota, 18 lutego 2012

"W ciemności" i "Sponsoring"

Potrafię przez pół roku ani razu nie być w kinie, a potem iść dwa razy jednego dnia. Tak zrobiłam wczoraj. Najpierw w "W ciemności" - klasowe wyjście do kina, więc trzeba było iść. W porównaniu z "Dziećmi Ireny Sendlerowej" film nie wstrząsnął mną tak bardzo. Minusem była długość filmu. Łącznie z reklamami trwał jakieś trzy godziny, więc już gdzieś w połowie zaczęłam się strasznie wiercić. Nie potrafię po prostu tyle wysiedzieć oglądając film bez przynajmniej dwóch spacerków w trakcie. No, chyba że film jest naprawdę zajmujący, a ten taki nie był, te dłużyzny tam były. Potem po południu poszłam z kuzynką na "Sponsoring". Film dość specyficzny, ale bardzo mi się podobał, wiercenia w fotelu nie odnotowałam. Dobre w nim było to, że te dziewczyny nie zostały właściwie osądzone, raczej ich klienci. Jeśli miałabym polecić jeden z tych filmów to zdecydowanie byłby to "Sponsoring" (czemu tytuł znowu tak beznadziejnie przetłumaczony? nie można było zostawić po prostu "Elles"?)

Jeśli chodzi o robótki, to zaczęłam sobie zielony szaliczek wiosenny. Tak właściwie, to właśnie skończyłam nabieranie oczek. I doszłam do wniosku, że koniecznie muszę nauczyć się ażurów. Są przepiękne, ale za nic nie chcą mi wyjść :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz