wtorek, 10 stycznia 2012

Tam da dam

Czyli polonez oczywiście :) Dzisiaj miałam pierwszą próbę na studniówkę. Wcześniej stracha miałam lekkiego, ale tańczyło się przyjemnie, nawet się nie wywaliłam, zaliczyłam tylko mały poślizg przy obrocie, na szczęście partner mnie przytrzymał. Jutro kolejna godzinka tańczenia. Może w końcu nauczymy się ukłonów.

Poza tym - mam internet u cioci! Cały czas miałam taką ukrytą nadzieję, ale nie sądziłam, że serio się uda. Dzięki temu mogę nadal szlajać się po różnych stronach i nie robić nic pożytecznego. A powinnam zająć się testami z chemii i biologii...

Dzisiaj miałam szczęście być na występie kabaretowy mojej kuzynki, lat 15. Przyznaję, pobiła wszystkich! Jej marzeniem jest zostać aktorką - teraz jestem pewna, że jej się to uda. Właściwie nawet mnie nie zaskoczyła - zawsze wiedziałam, że ma talent. Raczej zdziwiła mnie przepaść między nią a resztą występujących.

Jeśli chodzi o robótki - czapki powoli przybywa. Nie mam tutaj aparatu, więc nie zrobię jej zdjęcia. Byłam dzisiaj w pasmanterii na bezowocnych poszukiwaniach zakrzywionych drutów do warkoczy. Będę musiała jest w końcu zamówić w necie. Nie lubię tego, czas czekania na przesyłkę zawsze mi się strasznie dłuży. Oczywiście nie wyszłam ze sklepu z całkowicie pustymi rękami - kupiłam pachnący zestaw do haftu DMC, czekoladowy, i puchatą, czerwoną włóczkę, z której zrobię sobie rękawiczki. Co z tego, że założę je może raz... Za ładny kolor, żeby nie kupić ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz